13 sty 2010

Złota Polska Młodzież

Naprawdę nie wiem, o co chodzi. Wysłałem ten tekst już dawno. Ukazał się w AM #48, ale w wersji obciętej o jakieś 70%! Nie mam pojęcia, dlaczego (błąd w składaniu numeru?). Ponieważ jednak nie chcę wyjść na kogoś, kto wysyła niedokończone artykuły, a także nie mam zamiaru pozwolić, byście przegapili coś tak wspaniałego, wysyłam go ponownie. Oby tym razem zmieścił się w całości. Ta wersja, która poszła, była kompletnie bez sensu - to tak, jakby czytać książkę pozbawioną ponad połowy kartek. Dziękuję Wam, twórcy AM, że pomogliście mi wyjść na idiotę - jak ktoś najpierw przeczytał ten niedokończony tekst, a potem "Żeńskie szowinistycznie świnie", to pewnie ma mnie za kretyna. Nie mówię, że nie ma racji, ale bez przesady. Następnym razem niech ktoś sprawdzi wszystkie artykuły przed spakowaniem numeru, OK?

Jest to kontynuacja tekstu pt. "Złota polska młodzież" (gdybym tego nie napisał, to nigdy byście się nie domyślili). Część pierwsza podobała się Wam, co wnioskuję z dużej ilości maili odnośnie jej. To oznacza, że macie dobry gust. Mi też się podobała (to dla tych, którzy mówią, że mam zbyt niską samoocenę. Mylą się). Nie myślcie jednak, że kontynuuję ten temat tylko z powodu dużego odzewu. Po prostu życie w moim pięknym Żyrardowie dostarcza mi wiele argumentów za dalszym pisaniem o złotej polskiej młodzieży.

Są dobre kontynuacje, jak "Paragraf 22 bis" Hellera, Fallout 2 czy "Terminator 2". Są też żałosne, bazujące na wykorzystaniu sukcesu pierwowzoru. Mieliśmy więc cztery edycje rozwijającego programu "Bar", mieliśmy "Matrix: Rewolucje", anglojęzyczną wersję płyty Tatu (bez komentarza), a także 2376452 edycje reality-show pt. "Komisja Śledcza na tropie afery Rywingate" (to się nigdy nie skończy). A jaka jest druga część mojego tekstu? Zobaczycie. W każdym razie wstęp był do kitu (gdybym tego nie dodał, nie byłbym sobą). Aha: tekst jest mocno ironiczny, miejscami oparty na stereotypach. Pomyślcie o tym, zanim znowu wyślecie mi maila, że piszę poważnie takie rzeczy. Jeśli ktoś poczuje się urażony, to znaczy, że powinien poczuć się urażony.

W pierwszej części wyśmiałem chlanie, imprezowanie i kult Telefonu Komórkowego wśród młodzieży. Nie było to odkrywcze. To poniżej też nie będzie, ale moim zdaniem lektura tego tekstu jest lekka i przyjemna.

Zacznijmy od małej dygresji. Przeczytałem kiedyś, że karaluch może przeżyć bez głowy 9 dni. Na początku zdziwiło mnie to. Potem przypomniałem sobie o jeszcze większym cudzie natury: niektórzy ludzie mogą przeżyć bez mózgu całe życie.

Sensem życia polskiej młodzieży jest imprezowanie. Jak wygląda typowa impreza, na czym polega i co tam się robi, wszyscy wiecie. Wiecie też, że na pewno się nie tańczy. Ostatecznie można chlać, ale to już było dokładnie omówione. Lepiej robić co innego. Może przedstawię temat na przykładzie. Zostałem zaproszony na takową imprezę, więc z braku lepszego zajęcia poszedłem tam. Zapukałem i przekroczyłem próg. Myślałem w pierwszej chwili, że pomyliłem drzwi i trafiłem na ceremonię bicia rekordu Guinessa w ilości jednocześnie całujących się par. Chociaż "całowanie" to złe słowo. Bardziej obrazowe byłoby "penetrowanie wywalonym ozorem jamy ustnej partnera", ew. "wylizywanie migdałków". Zważywszy, że ci, którzy robili to z największym zaangażowaniem, poznali się 30 minut i 4 piwa temu, było to dla mnie wielce pouczające doświadczenie. Wszystko działo się przy akompaniamencie dziwnych dźwięków - z głośników dobiegała "muzyka" brzmiąca tak, jakby była w formacie .mid. Na tle tej "muzyki" dwie rosyjskie dziewczynki udające lesbijki wrzeszczały "Jasoszlasuma" czy coś takiego, a głosy miały takie, jakby najpierw nawdychały się helu, a następnie nagrały wokal przez Rejestrator dźwięku w Windows. To chyba nazywa się Tatu. Stanąłem w progu. Nikt mnie nie zauważył, bo wszyscy byli zajęci. Zrobiłem w tył zwrot i opuściłem ten przybytek rozkoszy. Niedługo mieszkania, w których odbywa się impreza, będzie można poznać po dystrybutorze kondomów przed drzwiami. <------ TO BYŁA ZŁOTA MYŚL.

Ale żeby na imprezie się lizać, to najpierw trzeba mieć z kim. Złota polska młodzież dobiera partnera według kilku ważnych kryteriów. Oto one: a)musi być ładny, b) musi być głupi, bo mądry nie chodzi z kimś tylko po to, by się z nim lizać. Jak poznać, czy ktoś jest ładny? To sprawa subiektywna. Generalnie zaobserwowałem, że największe powodzenie u płci brzydkiej mają blondynki z dużym biustem i małym mózgiem, natomiast atrakcyjny dla dziewczyn jest chłopak obdarzony przez naturę dużymi muskułami i małą, wyraźnie zbędną głową. Oprócz tego nieodzowny jest firmowy dres, ewentualnie szerokie gacie, w których nie da się zejść ze schodów nie zaplątując się przy tym w nogawki. Kiedy chłopak chce okazać dziewczynie swe głębokie uczucia, klepie ją w tyłek i używa magicznego zwrotu "Ale DUPA". Te dwa słowa stanowią dla płci pięknej duży komplement, co wnioskuję z zachowania niektórych przedstawicielek tejże płci. Otóż najczęściej dziewczę obdarowane tym stwierdzeniem śmieje się, a jego sympatia do pochlebcy wzrasta o kilka procent (co moim zdaniem przeczy zdrowemu rozsądkowi, ale ja zawsze byłem w mniejszości). Tak więc wyrażenie swojego zainteresowania tylną częścią ciała rozmówczyni jest pierwszym krokiem do randki, a w konsekwencji często wielkiej i długiej miłości, trwającej czasami aż tydzień (autentyczny przykład: raz znajomi chodzili ze sobą półtorej godziny)! Ten akapit zakończę filozoficzną refleksją mego nieocenionego kolegi, który raczył był stwierdzić: "Rozumiem, że niektórzy wolą dziewczyny ładne i głupie, a inni inteligentne i przeciętnej urody, ale po co na świecie są baby i brzydkie, i głupie?" Byłem porażony zawartą w tym zdaniu mądrością, a Wy?
Muscle Car wallpaper

Zostawiliśmy jedną ważną kwestię: jak zdobyć niezbędne do podobania się dziewczynom firmowe ciuchy? Zasadniczo jest to bardzo proste. Przedstawię może obrazową historyjkę. Otóż jeden z moich kolegów szedł sobie spokojnie, ale popełnił niewybaczalny błąd. Przecodził mianowicie tą samą stroną ulicy, co kilku przedstawicieli Brygady I.M.P.U.L.S. (Inteligentna Młodzież Polska, Uwielbiająca Lać Słabszych). Przedstawiciele tej nieformalnej organizacji charakteryzują się łysymi łbami (łysy łeb sprzyja dotlenieniu mózgu, co z kolei wpływa dodatnio na procesy myślowe, choć wokalista Big Cyc ma inne zdanie, czemu dał wyraz śpiewając "Załóż czapkę, skinie"), firmowymi dresami, wysokim IQ i tym, że atakują tylko wtedy, gdy mają przewagę liczebną co najmniej pięciu na jednego. Panowie w dresach zagadnęli kulturalnie mojego kolegę.
- Masz kasę, ch**u? - spytał uprzejmie najwyższy z nich.
- Nie mam - skłamał kolega. Wtedy jeden z jego rozmówców złożył mu całkiem sensowną ofertę, po prostu nie do odrzucenia.
- Wyskakuj z kasy albo wpier**l - zasugerował delikatnie. Kolega rozważył wszystkie "za" i "przeciw", a następnie wyjął z kieszeni 90 groszy polskich.
- Aha! A jednak miałeś kasę! - błysnął spostrzegawczością dresiarz.
- To tylko 90 gr!
- Cóż, kasa to kasa - zauważył filozoficznie nowy znajomy mojego kumpla.
- Dobra, macie kasę, mogę już iść? - mój kolega był niepoprawnym optymistą.
- Okłamałeś nas. Teraz dostaniesz po ryju - oznajmił radośnie dresiarz, a w jego zaropiałych oczętach pojawiły się kurwiki niczym u posłanki Beger.
- Przecież dostaliście kasę - powiedział kumpel. Widocznie pan w dresie poczuł się tym dotknięty, po zaraz potem mój kolega poczuł się walnięty.
- Ty, zobacz, jakie on ma oczojebne cichobiegi - popisał się dykcją i zasobem słów jeden z łysoli (uwielbiam zwroty typu "oczojebne cichobiegi". To najlepszy idiom na świecie. A może po angielsku to by było "eyefucking silentrunners"? ;)) Dresiarze przyjrzeli się butom kolegi.
- Wyskakuj z butów, zamieniamy się - poprosił grzecznie jeden z nich. Na szczęście drugi doszedł do wniosku, że owe buty nie są firmowe, co skutecznie zniechęciło panów w dresach do dalszej konwersacji. Na pożegnanie, w dowód wdzięczności za 90 gr, dali mojemu koledze jeszcze raz w buzię i zostawili samemu sobie. Ciekawe, po co im te pieniądze. Może zbierają na chore dzieci albo na encyklopedię PWN? Tak czy inaczej, w ten sposób można łatwo zdobyć firmowe ubranie, a także niezbędną każdemu komórkę. Prawda, że proste?

Oprócz rozrywek typowo intelektualnych, jak chlanie i siedzenie przed blokiem, młodzież zajmuje się również paleniem trawy, co fachowo nazywa się "jaraniem blantów". Człowiek, który pali ziele, charakteryzuje się tym, że nie uważa się za narkomana oraz tym, że jest głupi. Gdy zajara, ma w oczach te słynne kurwiki oraz rzuca teksty typu "Ty, zobacz jak mi się poliki wydymają" (autentyk). Uważa, że bakanie jest nieszkodliwe, nie uzależnia i że to nie narkotyk. Ewentualnie "miękki narkotyk", ale nie potrafi wyjaśnić, co to znaczy. W ramach propagowania zdrowego stylu życia palacze ozdabiają mury sentencjami typu "Palmy ziele, przyjaciele" albo "Palić liście jest zajebiście". Bez komentarza.

Często ta sam grupa pisze na ścianach "Ch.W.D.P". Istnieje wiele hipotez, co to znaczy. Pierwszą odrzucamy, bo jest wulgarna i wyraża negatywną opinię na temat policji, a jak powszechnie wiadomo wszyscy młodzi ludzie policję kochają. Według drugiej teorii skrót ów oznacza "Chwalmy Wszyscy Dobrych Policjantów". Inni są skłonni twierdzić, że chodzi o "Chipsy W Dużej Paczce". Kolejną alternatywą jest "Chciałbym Wreszcie Dobrze Pospać". Ciekawe, o co naprawdę chodzi? W każdym razie ci, którzy piszą na murach "Ch.W.D.P" mogą P.M.W.D (A zgadnijcie!)

"Ch.W.D.P" to część przesłania hip-hopu, ulubionej muzyki złotej polskiej młodzieży. Polskie teksty hip-hopowe mówią o imprezach, szarych blokach, bakaniu, Ch.W.D.P, ziomalach i o tym, że jest źle. Nie mówią natomiast, co zrobić, by nie było źle. Prawdopodobieństwo znalezienia dobrego tekstu H-H jest równe prawdopodobieństwu znalezienia w Polsce pieniędzy na załatanie dziury budżetowej. Przeciętny słuchacz tego gatunku muzycznego witając się z kimś mówi: "Hej elo joł spoko, men! Ale cool i full wypas, nie?"

A wracając do jednego z poprzednich tematów: złote polskie dziewczęta interesują się kosmetykami. Gdy zajrzysz takiej do plecaka, ujrzysz błyszczyk, szminkę, lakier do paznokci, dezodorant, krem do rąk, środek przeciwko pryszczom, szampon do włosów, krem do twarzy, suszarkę, depilator, zestaw grzebieni i katalog Avonu/Oriflame czy czegoś takiego (natomiast nigdy nie ma chusteczki higienicznej, kiedy chcesz ją pożyczyć). Co druga dziewczyna jest konsultantką Avonu, co prowadzi do sytuacji równie absurdalnej co "Paragraf 22", czyli takiej, gdzie wspomniane konsultantki sprzedają sobie kosmetyki nawzajem. Poza zamiłowaniem do upiększania własnego ciała, większość dziewcząt uwielbia narzekać na własny wygląd. Gdy są grube, to nie starają się schudnąć, tylko narzekają, że są grube. Najczęściej pożerając siódmego batona. Ostatnio koleżanka, mając pełne usta trzeciej tego dnia paczki chipsów, powiedziała do mnie "Jestem gruba i nie wiem, dlaczego". Ja też nie mam pojęcia.

Złota polska młodzież nie lubi czytać. Jak powiedział mój kolega (autentyk): "Ty jesteś chyba nienormalny. W naszym wieku powinieneś imprezować, bawić się, a nie zajmować czytaniem czy innymi pierdołami". Pewnie mi nie uwierzycie, ale naprawdę znam takiego debila.

Ale gafę strzeliłem! Przecież młodzież czyta! Ostatnio widziałem koleżankę z nowym numerem wielce pouczającego pisma "Bravo". Było tam wiele ciekawych rzeczy: artykuł "Jak poznać prawdziwego skejta", psychotest "Czy on Cię kocha" i niesamowity dział "Listy od czytelników". Na przykład pierwszy list: "Mam 15 lat i jeszcze jestem dziewicą. Czy to normalne?" Ja na miejscu redaktorów "Bravo" odpowiedziałbym: "W Twoim wieku dziewicą?! Chcesz zostać starą panną? Natychmiast znajdź sobie chłopa!" Drugi list brzmiał: "Chłopak mnie rzucił i jestem samotna. Co robić?" Doorshlaq odpowiada "Kup sobie chomika!" Niestety, redaktorzy odpowiadający tam na listy nie mają tak mądrego podejścia jak moje i robią tym idiotkom krzywdę, traktując je poważnie. Och, zapomniałbym - w tym piśmie jest również rubryka "Mój pierwszy raz", gdzie dziewczyny opisują, jak to poznały na wakacjach przystojnego (a jakże) chłopaka, który to raczył pozbawić je choroby zwanej dziewictwem i pod namiotem, na materacu posypanym płatkami róż odbył z nimi tak zwany stosunek płciowy. Czy to nie romantyczne?

Dobra, trzeba już kończyć na dzisiaj. Możemy już wszyscy wrócić do myślenia o dupie Maryni (według mojego kolegi ta Marynia musi być niezła, skoro wszyscy myślą o jej dupie). Czekajcie na część trzecią i napiszcie do mnie na temat tego tekstu, albo na jakikolwiek inny temat. I pamiętajcie: tekst jest mocno ironiczny, miejscami oparty na stereotypach. Pomyślcie o tym, zanim znowu wyślecie mi maila, że piszę poważnie takie rzeczy.

"Nigdy nie znajdziesz sobie przyjaciół, jeśli nie będziesz taki, jak wszyscy" - Myslovitz (nie do końca się z tym zgadzam, ale nieco w tym prawdy).

0 komentarze: