13 sty 2010

O Rosji

W Rosji pierwszoklasistom rozdaje się książeczki, które opisują jak dobrym przywódcą i przyjacielem jest prezydent Władimir Putin. Mnie się to jedynie kojarzy z sytuacją z przed półwiecza, gdy uczono się na pamięć regułek o wielkim Stalinie i jego wspaniałych wyczynach politycznych, gospodarczych czy też militarnych.
  W dzisiejszej Rosji niemal podobnym uwielbieniem obdarza się Putina, który już podbił serca nacjonalistów oraz domorosłych patriotów - ludzi marzących za wielką Rosją jaką stworzył dziadek Lenin, a jego wizję kultywował towarzysz Stalin. I właśnie dla tych osób alternatywą w demokratycznej Rosji jest Władimir Putin. Nie liczą się już komuniści, ani tym bardziej liberalni demokraci, bo w sondażach miażdżę te partie ugrupowania oraz ludzie popierający prezydenta. Prokremlowska młodzieżówka organizuje wielkie wiece w Moskwie śpiewając pieśni wychwalające prezydenta, a jego samego traktują jak Boga. Ich nacjonalizm jest podobny do tego, jakim cechowali się pięćdziesiąt lat temu młodzi ludzie z "hitler jugen". Nie interesują ich prawa człowieka, a wielka Rosja, która zapewnia obywatelom bezpieczeństwo oraz pracę. Odnawia się kult jednostki, jakże dobrze nam znany z czasów socjalizmu, gdzie Lenina, Stalina czy też Breżniewa czczono jak Boga i wierzono w ich boską moc.
  Jak daleko doszedł już terror Putina widać po rosyjskich mediach czy kulturze, gdzie ludzie źle mówiący o prezydencie są szykanowani czy nawet grozi się im śmiercią. Opozycyjne telewizje lub gazety bankrutują lub są zamykane. "Nowyja gazeta" została oskarżona o zniesławienie i musi zapłacić 2 miliony dolarów, których nie ma. Czołowi dziennikarze sprzeciwiający się dyktaturze Putina zostają zwalniani z pracy lub zastraszani, a marionetkowi redaktorzy dostają najwyższe nagrody. Pisarze, którzy w zły sposób wypowiadają się o prezydencie, mają problemy z drukowaniem swoich książek, a ich dzieła są besztane w prokremlowskich gazetach. Mało tego, często dochodzi do pobić, zastraszeń, a nawet zamyka się w więzieniach opozycyjnych artystów.
  Jednak największy terror prezydent Rosji sieje nie u siebie w kraju, a zbuntowanej Czeczeni, gdzie dochodzi do nagminnych aktów łamania praw człowieka. A cała zachodnia opinia publiczna milczy na ten temat udając, że nic nie widzi. Prezydent Ameryki Bush dogadał się z Putinem, że jeżeli ten drugi zgodzi się na inwazję w Iraku, to amerykanie przymknął oko na poczynania Rosjan w Czeczeni. Natomiast inne kraje nie chcą narażać się rządowi rosyjskiemu, gdyż widzą tam dobre pole do inwestycji. Szkoda tylko, że tracą na tym wszystkim najbiedniejsi - cywilna ludność, której podczas wojny w Czeczeni zginęło ponad 80 tysięcy. 

 
  Wcześniej w ZSRR mieliśmy KGB, którego dziadkiem był Polak Feliks Dierżyński, a dziś w Rosji mamy Federalne Służby Bezpieczeństwa. FSB jest podejrzane o podłożenie bomby w jednym z rosyjskich budynków, w którym zginęło ponad 80 osób, a prezydent Putin oskarżył czeczeńskich terrorystów. Dzięki temu wydarzeniu Putin stał się pierwszym obrońcą Rosji i wygrał wybory prezydenckie, gdyż obiecał wolność oraz bezpieczeństwo.
Znane jest nam wszystkim słynne uwolnienie kilkuset cywilów z moskiewskiego teatru, gdzie przetrzymywali ich czeczeńscy terroryści. Po tym wydarzeniu widać jak mało zależy Putinowi na dobru swojego narodu oraz na samych ludziach, gdyż jak się wszystko skończyło wiemy przecież wszyscy. W podobny sposób traktował ludzi Stalin, który powtarzał, że jeśli jest człowiek to istnieje również problem, a jak nie ma człowieka to ginie wraz z nim ów problem.

  Stalin również mówił, że nie jest ważne kto głosuje, a kto liczy głosy. Chociaż w Rosji Putin bez problemu wygrał wyścig do prezydenckiego fotelu nawet bez podrabiania wyborów, bo Rosjanom żal się robi, gdy wspominają stare czasy, a ludzie młodzi myślą, że będą mieli raj na ziemi, kiedy Władimir wprowadzi ustrój totalitarny w swoim kraju. A naprawdę może do tego dojść, gdyż w rosyjskiej dumie partia "Nowa Rosja" wraz z koalicjantami ma wielką przewagę nad opozycją i w każdej chwili mogą wprowadzić stosowne zmiany do konstytucji. A jak wiadomo Putin już wybrał nowego premiera Michaiła Fradkowa, który będzie zwykłą marionetką w rękach prezydenta i jego głównym zadaniem będzie forsowanie na siłę ustaw takich, jakie będzie chciał Władimir.
  A nawet, gdy Putin nie będzie chciał zmieniać konstytucji w taki sposób żeby mógł rządzić przez najbliższe lata, to wysunie na swoje stanowisko kolejnego byłego członka KGB. I tak przez kilkanaście lat w Rosji będzie rządzić dynastia kolesi z KGB, aż sami Rosjanie - podobnie jak 20 lat temu - nie wprowadzą nowej "pierestrojki". Jednak wtedy może już być za późno, a Rosja może być realnym i wielkim zagrożeniem dla wszystkich.

  Sami Rosjanie nie są przyzwyczajeni do demokracji, gdyż od zawsze byli rządzeni silną ręką przez swoich carów, a później I sekretarzy partii. A dziś podobnym stylem rządzenia chce cechować się Putin, który według wielu ma szansę po raz kolejny zrobić z Rosji wielkie mocarstwo. I niestety następstwem takiego rządzenia może stać się przeistoczenie naszego wschodniego sąsiada w państwo totalitarne, gdzie władze będzie trzymała w rękach jedna osoba. Dlatego sądzę, że Putin może pokusić się na bycie kolejnym, dożywotnim "carem" Rosji i niestety nie wyjdzie to na dobre nikomu, a szczególnie Rosjanom.
  Pozostaje nam tylko wierzyć, że Rosjanie w końcu pójdą po rozum do głowy i wysłuchają swoich artystów oraz intelektualistów, a nie będą dążyć do mocarskiej Rosji. Bo skończyć się to może źle dla wszystkich, więc mam nadzieję, że ktoś usłyszy bunt poety, a nie zwykłego, szarego warchoła i byłego funkcjonariusza KGB.

0 komentarze: