13 sty 2010

ZAZDROŚĆ

O zgrozo!!!Jak ja niecierpie się w takich chwilach, a jednocześnie upajam się stanem, w którym znależć mi się przyszło. Początkowo mam ochotę zakląć siarczyście i spić się w trupa. Po chwili jednak dochodzi do mnie jedna z prawd - przecież ja nie potrafie tak pić (głupie hamulce tolerancji spożywanych napojów wyskokowych) i to jest jeden z czynników, który ratuje mnie od popełniania większych błędów życiowych. Z tego też względu nie żałuje sobie "mięsistych" zwrotów. Staram się jednak robić to w ukryciu, aby nikt nie posądził mnie o szaleństwo, a co za tym idzie, nie przymusił do długoterminowego pobytu w ośrodku "zdrowotno-wypoczynkowym". Tak zostaje sam na sam, ze swoją nienormalnością, próbując zapanować nad nią i przedstawić sobie inne alternatywy zachowań na takie okazje. Wyliczam więc w myślach wszelkie sposoby postępowania, które początkowo są dla mnie tylko abstrakcją, lecz z czasem stają się bardziej bliskie, przyjazne i prawdopodobne do przyjęcia. Mój mózg zaczyna sie powoli męczyć, wpada w znóżenie i zakłopotanie wywołane usilnym wmawianiem sobie naganności impulsywnego podejścia do świata i wydarzeń weń się rozgrywających. Z minuty na minutę okazuje gotowość do wejścia w swoją zawiłość i oddania się spazmom psychorozkoszy. Stan projekcji filmowej rozpoczęty...
Chevelle SS

Siedzę na drewnianym stołku, którego istota została dokładnie spenetrowana przez korniki. Wokół mnie wyświechtane ściany i unoszący się kurz. Sparciała podłoga zdaje się emanować nieprzyjemnym zapachem stęchlizny. Nie wiedzieć czemu, siedze spokojny, a fetor tu panujący w ogóle mi nie przeszkadza. Obok mojej osoby, na zbutwiałych deskach, siedzi kobieta, z którą łączy mnie silna więź. Nie jest to jednak twarz, której pięknem cieszę się niemalże na co dzień. Postać znajdująca się przy mnie odarta jest z tożsamości, w miejscu oczu, policzków, nosa, znajduje się odrażająca gęba wykrzywiona w lubieżnie obleśnym, drwiącym wyrazie. Nie patrze w jej kierunku, a jednak widzę z tym większą wyrazistością każdy jej ruch, drganie. Atmosfera przepełnia się nienawiścią, w mym krwioobiegu zaczyna krążyć nieodparta chęć wyrządzania krzywdy. Ręce same zaczynają się unosić, rzucając, na obłupane z tynku ściany, przerażający cień. Ja sam stopniowo wstaje ze swojego niewygodnego siedzenia. Zatrzymuje sie wyprostowany i trwam w bezruchu. Moja głowa lekko się porusza, jak gdyby w takt, nikomu nie słyszanej, muzyki. Wtem z dzikością rozdrażnionego zwierzęcia, rzucam się w kierunku ślęczącej przy stołku postaci. Energicznym ruchem chwytam ją za kłaki i brutalnie odchylam jej głowe do tyłu. Pluje w jej paskudne wargi flegmą, którą zbierałem siedząc. Zielono-brązowa maź o konsystencji kisielu spływa po jej paszczy. W następnej kolejności silnie popycham osobę bez twarzy pod ścianę. Impet z jakim wpada na chropowatą przeszkodę jest tak wielki, że słychać chrzęst łamanych kości. Ofiara bezwolnie osuwa się na podłogę. Dopadam, więc do niej i siadam na jej kształcie. Obnażam ją i chwile obserwuje. Nie widze jednak zmian na jej paskudnym pysku. Wciąż ta sama plugawa mina. Łapie za leżącą obok deskę, naszpikowaną gwoździami, i raz za razem uderzam w ścierwo leżące pode mną. Z chwilą ryło zamienia się w jednolitą, krwistą, mięsną mase. To mi jednak nie wystarcza. Staje nad trupem i zaczynam kopać gdzie popadnie. Następnie gołymi rękami zaczynam szarpać jej piersi, uda i brzuch. Rozrywam skóre i wdzieram się we wnętrzności.
Tapety Na Pulpit Komputera

Sprawiam wrażenie jakbym szukał czegoś w wielkim pośpiechu. Narządy wewnętrzne walają sie dookoła, a ja pogrążony jestem w pogoni za zgubą. Nagle zastygam. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Wyciągam ręce z worka, utkanego z ludzkiej skóry, i jedną z nich unosze do góry. Otwieram dłoń. Tkwi w nim jeden z organów. Zbliżam dłoń do swych ust lecz jakby rozmyślając się, wstaję i ciskam część mojej ofiary w kąt. Wycieram ręce o spodnie i spokojnie zasiadam na stołku, wyglądając jak ktoś kto czeka na powrót bliskiej mu osoby...

0 komentarze: