SZCZĘŚCIE
gdzie je można znaleźć?
Wszyscy pragniemy szczęścia. Pojawia się, kiedy jakieś zdarzenie jest dla nas szczególnie pomyślne, albo kiedy uda nam się zrealizować marzenie, osiągnąć zamierzony cel, uzyskać owoce pracy. Zakochani znajdują szczęście we wzajemności, ciekawi w odkryciach, miłosierni w dobrych uczynkach, religijni w Bogu. A jest ono jak piękny zapach, najpierw ostry i świeży, potem w miarę przyzwyczajenia zanikający powoli. Tak i to uczucie jest najpierw szalone, i wydaje się wówczas, że sięgamy gwiazd, czujemy, że świat moglibyśmy podnieść do góry, i pocałować księżyc a potem, to co uczyniło nas takimi silnymi staje się coraz mniej ważne, coraz zwyklejsze, aż w końcu przestajemy to dostrzegać, nie mówiąc już o docenianiu.dreams meaning
Czytałam gdzieś, że najwięcej śmieją się małe dzieci. Myślę, że to właśnie dlatego, iż nie zdążyły jeszcze zapomnieć o szczęściu bardzo prostym, jakie daje obcowanie ze światem. One poznają i podziwiają wszystko. Pamiętam jak mój mały kuzyn, na rodzinnym spotkaniu zachwycił się dźwiękiem łyżeczki uderzającej w spodek od herbaty. Eksperymentował z nim bardzo długo, jak potrafią tylko brzdące. Ale i one, w miarę dorastania zaczynają gonić za coraz większym szczęściem. Posiadając jedną zabawkę, chcą mieć drugą – gdy dostają drugą, zaczynają marzyć o całej kolekcji.
Widuję coraz więcej reklam skierowanych do maluchów, albo odwołujących się do rodzicielskiej troski. Specjaliści od marketingu wiedzą doskonale, że zadowolenie potomka jest celem kochającego rodzica, że marudzące np. w supermarkecie dziecko ma na niego duży wpływ. A z kolei ono łatwo uwierzy w to, że dzięki serkowi konkretnej firmy będzie otoczone przez przyjaciół, beztroskie i pełne pomysłów na zabawy. Możliwość, że przez to nabierze ono materialistycznego stosunku do świata i będzie uważało, że szczęście można (a wręcz należy) kupić – ludzi od reklamy nie obchodzi.dream dictionary
Pewnie usprawiedliwialiby się tym, że zachowanie dziecka zależy przede wszystkim od wychowania, od wzorców dorosłych. A wydaje mi się, że jest coraz więcej takich dorosłych, dla których mieć (a dokładniej: mieć więcej niż sąsiad, kolega z pracy) jest bardzo, bardzo ważne.
Słyszy się o zakupoholiczkach – które dzięki nabyciu kolejnej pary butów zapominają o stresach. Większość ludzi solidarnie uznaje to za dziwny, chorobowy objaw. Paradoksalnie, ta sama większość nie może pohamować się, jeśli idzie o przedświąteczne zakupy. A czy atmosfera Bożego Narodzenia czy Wielkanocy zależy od objętości towaru w hipermarketowym koszyku? Czy może raczej od rodzinnej rozmowy, uczucia włożonego w pieczone ciasto, wspólnego ubierania choinki, albo od spaceru do lasu po bazie?dream dictionary
Często widuję szczęście na działce. Wygląda bardzo niepozornie i trzeba się przyjrzeć, aby je zobaczyć. Dużo łatwiej je dostrzec, kiedy leży się z nosem w trawie na granicy pomiędzy plamą słońca, a cieniem drzewa. Przypomina źdźbło. I to w zasadzie jest źdźbło, ale to akurat nie jest ważne. Ważne jest dla mnie to, co sobie w takim momencie myślę. Jak soczyście wygląda w słońcu.(W zasadzie gdyby się było koniem, albo przynajmniej osłem, ostatecznie kozą to wyglądałoby taak apetyczniee...). Jak przyjemnie, że tak to słońce grzeje... Co przypomina że właśnie są wakacje (albo, że niedługo będą wakacje, lub też, że tak niedawno były wakacje). Jak dobrze mieć czas, choćby chwilę, na to, by nie robić nic konkretnego tylko wpatrywać się w trawę, i czekać na zbłąkaną mrówkę, albo przewrócić się na plecy i zastanowić dokąd pędzą obłoki i co przypominają. I to jest moje leniwe szczęście.dream interpretations
Czasami, kiedy upiekę biszkopta i pałaszuję go z dżemem w towarzystwie przyjaciół, albo z rodziną, na chwilę wyłączam się z rozmowy, i obserwuję wszystkich z boku. Jak ciekawie jest słuchać historii innych... Jak dobrze mieć kogoś swojego, a jednocześnie go nie mieć bo przecież ten ktoś ma swoją wolność. To cenne. Jak dobrze, że wszyscy jesteśmy bezpieczni, w jasnym ciepłym pokoju.
I to jest moje szczęście, które przypomina szczęście tolkienowskiego hobbita.
Słyszę szczęście, kiedy w zimowy wieczór siedzę na kanapie. Opakowana wygodnie kocem, zagnieżdżona wśród zagłówków i poduszek czytam jakąś książkę, a przez ramię zagląda mi światło lampy, jakby i ono interesowało się opowieścią. Gdzieś w tle wije się muzyka, a szczęście szepcze szelestem przewracanych kartek.
I to jest moje szczęście kulturalne.
Szczęście jest przeciwieństwem nieszczęścia.
Co powie zdrowy o człowieku bez nogi? Że dotknęło go nieszczęście. A co powie o nim człowiek który nie ma ani jednej nogi? „Farciarzu, gdybym był na twoim miejscu, gdybym jedną noga miał, jaki byłbym szczęśliwy!” A jeszcze inny uważa się za nieszczęśliwego, bo z przejedzenia boli go brzuch. Tym przykładem ilustruję względność szczęścia.dream about Jego zależność od okoliczności i od nastawienia człowieka.
Optymizm i pogoda ducha są ważne. Doskonale ujęła to Eleanor H Porter w powieści dla dzieci pt. „Pollyanna”. Tytułowa bohaterka zamiast spodziewanej lalki dostaje w gwiazdkowej paczce parę kul, które przez pomyłkę nie trafiają do chromego dziecka. Jest z tego powodu smutna, do chwili w której ojciec uczy ją (jak się później okazuje bardzo pożytecznej) gry „w zadowolenie”. Polega ona na wynajdowaniu jasnych stron w każdej sytuacji. „Bądź więc zadowolona z tego, że kule nie są ci potrzebne” - zostaje pouczona Pollyanna. Od tej pory gra „w zadowolenie” przy każdej okazji.
o jest gra dla wszystkich. Każdy, jeśli zechce, może uświadomić sobie wiele dobrych rzeczy, jakie trwają w jego życiu. Kiedyś spróbowałam, i od tego czasu przypominam sobie o tym dość często. Że jestem. Że jestem zdrowa i młoda. Że mam rodzinę. Porządną rodzinę która mnie kocha. Że nie jestem nigdy długo głodna. Że mam dach nad głową. I to nie byle jaki. I mogę tak wymieniać szczęśliwe rzeczy bardzo długo. Realia, wspomnienia, moje dobre cechy, dobre cechy innych. Aż po drobne szczegóły, takie jak faktura dywanu, widok za oknem, fragment książki w pamięci. Aż po fakt, że moje myśli są tylko moje, i mogę nimi dysponować jak chcę, zachować lub ujawnić.
Wiele z tych rzeczy zmienia się prawie niezauważalnie, ale są takie, których brak odczułabym bardzo boleśnie. Są też takie, bez których mogłabym się obejść, ale skoro już ich zasmakowałam, przyzwyczaiłam się, przez jakiś czas czułabym niedosyt. Normalne, że człowiek zmuszony przesiąść się z „renówki” na „malucha” przez jakiś czas będzie się w nim gniótł, nawet jeśli swoją przygodę z motoryzacją właśnie od „malucha” zaczynał.
Continue Reading
gdzie je można znaleźć?
Wszyscy pragniemy szczęścia. Pojawia się, kiedy jakieś zdarzenie jest dla nas szczególnie pomyślne, albo kiedy uda nam się zrealizować marzenie, osiągnąć zamierzony cel, uzyskać owoce pracy. Zakochani znajdują szczęście we wzajemności, ciekawi w odkryciach, miłosierni w dobrych uczynkach, religijni w Bogu. A jest ono jak piękny zapach, najpierw ostry i świeży, potem w miarę przyzwyczajenia zanikający powoli. Tak i to uczucie jest najpierw szalone, i wydaje się wówczas, że sięgamy gwiazd, czujemy, że świat moglibyśmy podnieść do góry, i pocałować księżyc a potem, to co uczyniło nas takimi silnymi staje się coraz mniej ważne, coraz zwyklejsze, aż w końcu przestajemy to dostrzegać, nie mówiąc już o docenianiu.dreams meaning
Czytałam gdzieś, że najwięcej śmieją się małe dzieci. Myślę, że to właśnie dlatego, iż nie zdążyły jeszcze zapomnieć o szczęściu bardzo prostym, jakie daje obcowanie ze światem. One poznają i podziwiają wszystko. Pamiętam jak mój mały kuzyn, na rodzinnym spotkaniu zachwycił się dźwiękiem łyżeczki uderzającej w spodek od herbaty. Eksperymentował z nim bardzo długo, jak potrafią tylko brzdące. Ale i one, w miarę dorastania zaczynają gonić za coraz większym szczęściem. Posiadając jedną zabawkę, chcą mieć drugą – gdy dostają drugą, zaczynają marzyć o całej kolekcji.
Widuję coraz więcej reklam skierowanych do maluchów, albo odwołujących się do rodzicielskiej troski. Specjaliści od marketingu wiedzą doskonale, że zadowolenie potomka jest celem kochającego rodzica, że marudzące np. w supermarkecie dziecko ma na niego duży wpływ. A z kolei ono łatwo uwierzy w to, że dzięki serkowi konkretnej firmy będzie otoczone przez przyjaciół, beztroskie i pełne pomysłów na zabawy. Możliwość, że przez to nabierze ono materialistycznego stosunku do świata i będzie uważało, że szczęście można (a wręcz należy) kupić – ludzi od reklamy nie obchodzi.dream dictionary
Pewnie usprawiedliwialiby się tym, że zachowanie dziecka zależy przede wszystkim od wychowania, od wzorców dorosłych. A wydaje mi się, że jest coraz więcej takich dorosłych, dla których mieć (a dokładniej: mieć więcej niż sąsiad, kolega z pracy) jest bardzo, bardzo ważne.
Słyszy się o zakupoholiczkach – które dzięki nabyciu kolejnej pary butów zapominają o stresach. Większość ludzi solidarnie uznaje to za dziwny, chorobowy objaw. Paradoksalnie, ta sama większość nie może pohamować się, jeśli idzie o przedświąteczne zakupy. A czy atmosfera Bożego Narodzenia czy Wielkanocy zależy od objętości towaru w hipermarketowym koszyku? Czy może raczej od rodzinnej rozmowy, uczucia włożonego w pieczone ciasto, wspólnego ubierania choinki, albo od spaceru do lasu po bazie?dream dictionary
Często widuję szczęście na działce. Wygląda bardzo niepozornie i trzeba się przyjrzeć, aby je zobaczyć. Dużo łatwiej je dostrzec, kiedy leży się z nosem w trawie na granicy pomiędzy plamą słońca, a cieniem drzewa. Przypomina źdźbło. I to w zasadzie jest źdźbło, ale to akurat nie jest ważne. Ważne jest dla mnie to, co sobie w takim momencie myślę. Jak soczyście wygląda w słońcu.(W zasadzie gdyby się było koniem, albo przynajmniej osłem, ostatecznie kozą to wyglądałoby taak apetyczniee...). Jak przyjemnie, że tak to słońce grzeje... Co przypomina że właśnie są wakacje (albo, że niedługo będą wakacje, lub też, że tak niedawno były wakacje). Jak dobrze mieć czas, choćby chwilę, na to, by nie robić nic konkretnego tylko wpatrywać się w trawę, i czekać na zbłąkaną mrówkę, albo przewrócić się na plecy i zastanowić dokąd pędzą obłoki i co przypominają. I to jest moje leniwe szczęście.dream interpretations
Czasami, kiedy upiekę biszkopta i pałaszuję go z dżemem w towarzystwie przyjaciół, albo z rodziną, na chwilę wyłączam się z rozmowy, i obserwuję wszystkich z boku. Jak ciekawie jest słuchać historii innych... Jak dobrze mieć kogoś swojego, a jednocześnie go nie mieć bo przecież ten ktoś ma swoją wolność. To cenne. Jak dobrze, że wszyscy jesteśmy bezpieczni, w jasnym ciepłym pokoju.
I to jest moje szczęście, które przypomina szczęście tolkienowskiego hobbita.
Słyszę szczęście, kiedy w zimowy wieczór siedzę na kanapie. Opakowana wygodnie kocem, zagnieżdżona wśród zagłówków i poduszek czytam jakąś książkę, a przez ramię zagląda mi światło lampy, jakby i ono interesowało się opowieścią. Gdzieś w tle wije się muzyka, a szczęście szepcze szelestem przewracanych kartek.
I to jest moje szczęście kulturalne.
Szczęście jest przeciwieństwem nieszczęścia.
Co powie zdrowy o człowieku bez nogi? Że dotknęło go nieszczęście. A co powie o nim człowiek który nie ma ani jednej nogi? „Farciarzu, gdybym był na twoim miejscu, gdybym jedną noga miał, jaki byłbym szczęśliwy!” A jeszcze inny uważa się za nieszczęśliwego, bo z przejedzenia boli go brzuch. Tym przykładem ilustruję względność szczęścia.dream about Jego zależność od okoliczności i od nastawienia człowieka.
Optymizm i pogoda ducha są ważne. Doskonale ujęła to Eleanor H Porter w powieści dla dzieci pt. „Pollyanna”. Tytułowa bohaterka zamiast spodziewanej lalki dostaje w gwiazdkowej paczce parę kul, które przez pomyłkę nie trafiają do chromego dziecka. Jest z tego powodu smutna, do chwili w której ojciec uczy ją (jak się później okazuje bardzo pożytecznej) gry „w zadowolenie”. Polega ona na wynajdowaniu jasnych stron w każdej sytuacji. „Bądź więc zadowolona z tego, że kule nie są ci potrzebne” - zostaje pouczona Pollyanna. Od tej pory gra „w zadowolenie” przy każdej okazji.
o jest gra dla wszystkich. Każdy, jeśli zechce, może uświadomić sobie wiele dobrych rzeczy, jakie trwają w jego życiu. Kiedyś spróbowałam, i od tego czasu przypominam sobie o tym dość często. Że jestem. Że jestem zdrowa i młoda. Że mam rodzinę. Porządną rodzinę która mnie kocha. Że nie jestem nigdy długo głodna. Że mam dach nad głową. I to nie byle jaki. I mogę tak wymieniać szczęśliwe rzeczy bardzo długo. Realia, wspomnienia, moje dobre cechy, dobre cechy innych. Aż po drobne szczegóły, takie jak faktura dywanu, widok za oknem, fragment książki w pamięci. Aż po fakt, że moje myśli są tylko moje, i mogę nimi dysponować jak chcę, zachować lub ujawnić.
Wiele z tych rzeczy zmienia się prawie niezauważalnie, ale są takie, których brak odczułabym bardzo boleśnie. Są też takie, bez których mogłabym się obejść, ale skoro już ich zasmakowałam, przyzwyczaiłam się, przez jakiś czas czułabym niedosyt. Normalne, że człowiek zmuszony przesiąść się z „renówki” na „malucha” przez jakiś czas będzie się w nim gniótł, nawet jeśli swoją przygodę z motoryzacją właśnie od „malucha” zaczynał.